Dobre imię ks. prof. dr. hab. Tadeusza Dajczera
Ksiądz Tadeusz Dajczer (1931-2009) był wybitnym religioznawcą, prekursorem katolickiego religioznawstwa w Polsce, gdzie – wyłączając KUL – mogło istnieć tylko religioznawstwo marksistowskie. Był świetnym wykładowcą, który przyciągał tłumy słuchaczy. Równocześnie był pasjonatem życia wewnętrznego, świętości i Eucharystii, oraz poszukiwanym kierownikiem duchowym. Spośród jego penitentów powstał w 1985 Ruch Rodzin Nazaretańskich, który przeszedł próbę trudnych doświadczeń w latach 2007-2009 i jest cenioną przez wielu biskupów i wiernych częścią Kościoła. Książka Rozważania o wierze ks. Dajczera – unikalna synteza życia duchowego – jest najbardziej znaną w świecie publikacją polskiego autora w dziedzinie duchowości. W ostatnich latach życia tworzył serię książek Rozważania o Eucharystii, która jest nieocenionym światłem dla wielu przedstawicieli kolejnych pokoleń, żyjących w czasach coraz wyraźniejszego schyłku cywilizacji euroatlantyckiej.
W roku 1964 Ks. Dajczer został wysłany przez swojego biskupa – bł. Stefana Wyszyńskiego – na studia do Rzymu. Gdy zaczął starania o paszport, rozpoczęły się szykana ze strony SB, które próbowało go skłonić do współpracy. Trzykrotnie funkcjonariusz S. K. nachodził go na plebanii Par. Najśw. Zbawiciela (AIPN, 01069/380/D, s. 0027,0033). Był wzywany na rozmowy, na które musiał przychodzić, bo wtedy każdy musiał się stawiać na żądanie, i konsekwentnie odmawiał współpracy (AIPN, 01069/380/D, s. 0015,0038). Przyjął konkretny sposób postępowania z SB, który w języku operacyjnym można nazwać grą. Jej zasadą było, by nie zgadzać się na współpracę, ale rozmawiać z funkcjonariuszami i okazywać im szacunek. Był w tym podobny do błog. Stefana Kard. Wyszyńskiego, który prowadził dialog z komunistami, aż do podpisania umowy między państwem a Kościołem, co spowodowało oskarżenie go zdradę przez tych, którzy uważali, że z wrogami się nie rozmawia. Przez dwa lata wstrzymywano ks. Dajczerowi wydanie paszportu. W czasie pobytu w Rzymie dysponował dalece niewystarczającymi dochodami, co sprawiało, że często był głodny. Gdyby współpracował z SB, to miałby wszystko. Przez dwa i pół roku w czasie pobytu w Rzymie był pozostawiony bez ważnego paszportu. Po powrocie z Rzymu i po zdaniu paszportu przez pół roku nie wydawano mu dowodu osobistego. W latach osiemdziesiątych przez trzy i pół roku wstrzymywano mu zatwierdzenie habilitacji. Przy tym do śmierci nie wiedział, że w latach 1975–1985 był zarejestrowany w aktach SB jako t.w. „Marcinek”[1].
Dla wyjaśnienia tych spraw powstał zespół łączący świadków życia ks. Dajczera z ekspertami w dziedzinie służb operacyjnych i innymi specjalistami. Komunikat o wynikach prac tego zespołu opublikowaliśmy na naszej stronie w roku 2021. Jego konkluzja brzmi, że mówienie o świadomej czy nieświadomej współpracy ks. Dajczera z SB jest nieuprawnione. W marcu 2021 L.P. – spadkobierca ks. Dajczera – przekazał opracowania wyżej wspomnianego zespołu i dokumenty dr. hab. Rafałowi Łatce z IPN, który miał zweryfikować akta SB dotyczące ks. Profesora na prywatne zlecenie innej osoby. Ponad rok od otrzymania powyższych opracowań i dokumentów R. Łatka opublikował artykuł (Przegląd Archiwalny Instytutu Pamięci Narodowej, Tom 14, Warszawa 2021, s. 285–316), który już w tytule zawiera tezę o współpracy ks. Dajczera z SB, choć korzystał z tych samych materiałów, w tym akt SB, co wspomniany wyżej zespół. Artykuł ten wywołał protesty skierowane do IPN. Wiele kopii tych protestów otrzymała nasza Fundacja.
Wspomniane protesty przedstawiają długą listę ewidentnych błędów R. Łatki w odczytaniu i interpretacji akt SB, oraz licznych pominięć zniekształcających rzeczywistość. Oto link do tekstu, który to omawia:
Błędy artykułu R. Łatki o relacjach ks. T. Dajczera z SB
Od strony naukowej, z powyższej listy błędów wskazanych w protestach lub zauważonych przez nas płynie wniosek, że wbrew temu, co sugeruje artykuł R. Łatki, nie znaleziono dowodów rzeczywistej współpracy ks. Tadeusza Dajczera z SB. Natomiast świadkowie jego życia wiedzą, że jeżeli rozmawiał to jedynie na urzędowe wezwania SB np. w celach paszportowych, wydania dowodu osobistego lub jako kapłan w trosce o dusze pogubionych ludzi, jakimi oni byli[2]. Współpraca z SB była dla niego niemożliwa nie tylko ze względów moralnych, bo donoszenie na kolegów było dla niego oczywistym złem, ale również z braku odpowiednich zainteresowań i uzdolnień, by spostrzegać i zapamiętywać fakty, które byłyby operacyjnie użyteczne dla SB[3]. W aktach SB są również informacje wymagające kontaktów z najwyższymi dostojnikami kościelnymi, których nigdy nie posiadał.
Natomiast akta SB związane z ks. Dajczerem, według ekspertów odzwierciedlały tylko część prawdy, jednak kariery funkcjonariuszy, którzy się nimi wykazywali przed przełożonym, przebiegały bez zakłóceń. Prezentujemy najnowsze (28.11.2022) opracowanie analityka L. B. – znawcy służb operacyjnych – dokumentów SB dotyczących ks. T. Dajczera:
Synteza uwzględnia trzy dodatkowe teczki SB i jej konkluzja brzmi: „nie ma podstaw do stwierdzenia, że w latach 1964–1985 T.D., pomimo jego formalnej rejestracji przez SB jako t.w., miał świadomość zwerbowania go i zarejestrowania oraz że był świadomym współpracownikiem SB”.
Poniżej podajemy link do opracowania, które prowadzi do wniosku, że wszystkie argumenty za tezą o współpracy ks. Dajczera oparte na dostępnych aktach SB są naznaczone istotnymi wątpliwościami, więc zgodnie z zasadą in dubio pro reo (domniemania niewinności) nie mogą być uznane za dowody tejże współpracy.
Czy znane zapisy SB mogą posłużyć udowodnieniu współpracy ks. T. Dajczera z tą instytucją
Oskarżenia ks. Dajczera o współpracę z SB są nieuprawnione. Jednak fakt ich podnoszenia podważa jego dobre imię i rodzi podejrzenie, że „może być coś na rzeczy”. To krzywdzi wszystkich, którzy wiele, a nawet najwięcej w życiu, mu zawdzięczają i podważa zaufanie do skarbów Kościoła, które on innym przybliżał: Eucharystii, świętości, życia wewnętrznego i nadziei płynącej od Boga.
[1] Za życia – w roku 2007 – poznał tylko jak był rozpracowywany przez SB w latach 1964-1973 czytając teczkę (AIPN, 01069/380/D) Sprawy Rozpracowania Operacyjnego ks. T. Dajczera – kryptonim „Marcinek”. Później SB nadała mu taki pseudonim, o czym już się nie dowiedział.
[2] Por. W. Zagórska, E. Nowak, o. P. Mazanka CSsR, Poszedł za Bogiem do końca. Zarys biografii ks. prof. Tadeusza Dajczera, Warszawa 2022, s. 85-86.
[3] Por. Wybitne zdolności jako przeciwny biegun braku pewnych uzdolnień, w: B. Szewc, W poszukiwaniu zrozumienia życia ks. T. Dajczera, https://xboleslaw.pl/index.php/pl/ks-tadeusz-dajczer/w-poszukiwaniu-zrozumienia-zycia-ks-t-dajczera.html pozyskano 3.10.2022.